Śladami kultury i historii Żydów
-
Bobowa
Jest jedną z najstarszych osad w regionie. Legenda założycielska umiejscawia jej początek na długo przed najazdem tatarskim 1241 roku. Natomiast w dokumentach wymieniono Bobową jako miasto po raz pierwszy w 1339 roku. Była miejscowością prywatną. Na przełomie XIV i XV wieku stała się regionalnym centrum handlu. Zjeżdżali do niej kupcy z Grybowa, Biecza, Ciężkowic, jak również z odległego Krakowa i z Węgier. Zabudowa Bobowej w większości była drewniana. Pożar na początku XVIII wieku zniszczył ją niemal całkowicie. Możliwe, iż z tym wydarzeniem było związane sprowadzenie Żydów w 1732 roku przez ówczesnego właściciela Michała Jaworskiego. Prawdopodobnie mieli pomóc w odbudowie zubożałej i wyludnionej miejscowości.
W połowie XVIII wieku otrzymali pozwolenie na budowę synagogi. W zamian musieli płacić daninę na rzecz dziekana kościoła parafialnego. Bożnica powstała w roku 1756 w niewielkiej odległości od południowej pierzei rynku. Kolejny właściciel Bobowej, podkomorzy i wielkorządca krakowski, starosta bocheński i wielicki Stanisław Łętowski nadał Żydom w 1773 roku prawa handlowe. Za ten przywilej wspólnota żydowska musiała płacić dziedzicowi miasta okresowy czynsz. Rodzina Łętowskich przekazywała jego część kolegiacie miejskiej. Zabezpieczeniem otrzymywania czynszu była synagoga. W 1784 roku Franciszek Łętowski opisywał prawa społeczności żydowskiej: [...] mają dozwolony handel i komercya wszystkie generaliter, towary sprowadzać, przedawać, gorzałki palić, szynkować, piwa warzyć, wina z Węgier beczkami sprowadzać, sprzedawać i szynkować. Według spisu z 1880 roku w Bobowej mieszkało 1266 osób, w tym 481 Żydów. W mieście były 164 domy. W XIX wieku miasto nabyła rodzina Długoszowskich. Od 1887 roku majątkiem zarządzał Bolesław Długoszowski (brał udział w powstaniu styczniowym w 1863 roku). Jego syn, również Bolesław, znany później jako generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, spędził w Bobowej dzieciństwo. Pod koniec lat 80. XIX wieku wybuchł w mieście pożar. Zaczął się od domu nr 205 i szybko rozprzestrzenił na całe miasto. W ciągu jednej październikowej nocy spłonęły wszystkie zabudowania w rynku, ratusz, dwór, szkoła i kościół parafialny. Uratowała się natomiast bożnica, domy na obrzeżach miasta i kościół św. Zofii, który znajdował się na cmentarzu.
Kilka lat później do Bobowej przybył Salomon ben Natan Halberstam, wnuk sławnego cadyka z Nowego Sącza – Chaima Halberstama. Od tego momentu miasto stało się wśród społeczności żydowskiej ważnym punktem na mapie Galicji. Salomon dał początek bobowskiej linii cadyków. Zanim przyjechał do miasta, piastował stanowisko rabina w Bukowsku, Wiśniczu oraz Oświęcimiu, skąd wyjechał, nie godząc się na współpracę z postępowymi Żydami we władzach kahału. W Bobowej założył szkołę talmudyczną, którą nazwał na cześć swojego dziadka Drzewo Chaima (Eic Chaim). Jesziwa miała być dla Żydów nadrzędna w stosunku do świeckiego nauczania, którego był gorącym przeciwnikiem. Starał się nawet o zwolnienie Żydów z obowiązku uczenia się w szkołach publicznych. Gdy cesarz Franciszek Józef odwiedził Bochnię w 1889 roku, udzielił cadykowi audiencji. Podczas spotkania w cztery oczy Natan Halberstam przedstawił cesarzowi swoją opinię. Prawo jednakże się nie zmieniło. Cadyk często wyjeżdżał do uzdrowisk niemieckich i austriackich, w których próbował reperować wątłe zdrowie. W czasie jednej z kuracji zmarł w 1906 roku. Jego ciało przywieziono do Bobowej i pochowano w ohelu na miejskim kirkucie.
Następcą Natana został jedyny syn – Bencjon Halberstam, który żył w latach 1871–1941. Zgodnie z tradycją dynastii otrzymał staranne wykształcenie talmudyczne. Kontynuował nauki swojego ojca i stworzył z Bobowej jeden z najważniejszych ośrodków chasydyzmu wpierw w Galicji, a potem w II Rzeczpospolitej. Cadyk Bencjon stał na straży tradycji i zdecydowanie sprzeciwiał się nauczaniu języka hebrajskiego w szkołach. Pozostawał w konflikcie ze zwolennikami syjonizmu. Rozwinął działalność bobowskiej jesziwy. Z jego inicjatywy założono kilkadziesiąt szkół talmudycznych w regionie. Szkoły zrzeszały zwolenników cadyka i rekrutowały nowych. Nauczycielami byli absolwenci jesziwy w Bobowej. Rozjeżdżali się po kraju i zakładali sztible bobowskie w nowych miejscach. Cadyk Bencjon cieszył się jeszcze większą sławą niż ojciec. Jego dwór odwiedzali najwięksi znawcy Talmudu. Przybywali pielgrzymi z Polski, Rosji, Węgier, jak również z innych krajów. W czasie zjazdów swoich zwolenników cadyk Bencjon śpiewał w wieczory szabasowe, które często przeciągały się do rana. Wypracował specyficzny sposób ich celebrowania. Był utalentowanym kompozytorem melodii chasydzkich, tzw. nigunów. Inspiracje czerpał z pieśni ludowych, a stworzone melodie sam wykonywał w czasie świąt żydowskich czy państwowych uroczystości. Miał piękny głos. Niektóre z jego kompozycji są wykonywane w piątkowe wieczory również dzisiaj, jak choćby melodia "Bóg Świata". Aktywnie uczestniczył w lokalnym życiu bobowskiej społeczności. Podkreślał swoje przywiązanie do Polski. Zachęcał do modlitwy za ojczyznę i nią rządzących. Pozycja dynastii bobowskiej umacniała się również dzięki podróżom cadyka do miejscowości, w których funkcjonowały bobowskie szkoły talmudyczne. Jedną z takich podróży odbył w 1931 roku. Odwiedziny cadyka we wszystkich miejscowościach były świętem dla społeczności żydowskiej. Zdobiono wówczas ulice, domy, przygotowywano uroczystości, a w czasie wizyty każdy chciał zobaczyć i posłuchać słów cadyka. Na ulicach gromadziły się wówczas tłumy. Również w 1931 roku cadyk podjął decyzję o przeniesieniu się do Trzebini. Gdy opuszczał Bobową, wyznaczył swojego zastępcę, syna Moishe, który został nowym cadykiem bobowskim.
O przeprowadzce Bencjona "Nowy Dziennik" pisał w ten sposób: [...]Podobno w przyszłej rezydencji cadyka wre już praca. Zakupiono tam ponoć dom liczący 20 pokoi, które pomieszczą dość liczną rodzinę cadyka. Poza tym w szybkim tempie buduje się w Trzebini nowy okazały beit ha midrasz mogący pomieścić 1000 osób. Przeniesienie się do Trzebini, odległej zaledwie o 30 minut jazdy koleją do Krakowa, oznacza ze strony cadyka bobowskiego zwiększenie aktywności i chęć umocnienia swoich wpływów na terenie Małopolski Zachodniej [...].
Na początku wojny, gdy Niemcy wkroczyli do Polski, cadyk Bencjon Halberstam, jego dwaj synowie Moishe Aaron i Chaim Shea oraz trzej zięciowie (m.in. Mojżesz Stempel) wyjechali do Lwowa. Uważali, że znajdą tam bezpieczne schronienie i namawiali resztę rodziny do podążenia ich śladem. Niestety, w 1941 roku miasto zajęli Niemcy, a bobowski cadyk i towarzyszący mu najbliżsi zostali rozstrzelani przez hitlerowców. Chaima Sheę wywieźli bolszewicy na Syberię, gdzie zmarł. Holocaust przeżył najstarszy syn cadyka – Salomon (Szlomo). W momencie wybuchu wojny miał 35 lat. Nie dostosował się do polecenia ojca. Nie wyjechał do Lwowa. Ogolił brodę i wraz z matką i sześcioma siostrami przedostał się na Węgry, gdzie udało im się przetrwać w ukryciu czas wywózki węgierskich Żydów do KL Auschwitz-Birkenau w 1944 roku. Po wojnie rabin Szlomo zamieszkał w Nowym Jorku i krok po kroku odbudował bobowską wspólnotę chasydów. Dziś przyjeżdżają do Bobowej, by odwiedzić grób założyciela dynastii. Modlą się wówczas w synagodze. Podczas tych wizyt można odnieść wrażenie, że wszystko wróciło do przedwojennego porządku. W synagodze palą się światła, z jej wnętrza dobiegają odgłosy modlitw i śpiewu. Ulicami przechadzają się mężczyźni w czarnych płaszczach, często z długimi brodami i pejsami. Chasydzi, niegdyś podstawa lokalnego kolorytu, są dziś atrakcją turystyczną Bobowej.Rynek
Przy głównym placu miasta i w pobliskich uliczkach mieszkała większość bobowskich Żydów. Tu tętniło życie społeczne i gospodarcze miasta. W roku 1921 w Bobowej mieszkało 1422 osób, wśród nich 857 było Żydami. W latach 30. XX wieku liczba mieszkańców wzrosła do 3930 osób, z czego 40% miało żydowskie korzenie. Bobowska społeczność żydowska trudniła się głównie handlem. W mieście było 61 sklepów prowadzonych przez Żydów i 6 – przez katolików. Sytuacja przedstawiała się odwrotnie w rzemiośle – zakładów żydowskich było 7, natomiast katolickich – 33. W miejskiej kronice można przeczytać: Żydzi zajmują się głównie handlem. W ich rękach znajdują się wszystkie sklepy, szynki, trafiki. Zamożniejsi mają własne domy i w nich sklepy. Prowadzą też piekarnię. Trudnią się wyrobem kapeluszy filcowych, czapek baranich, felczerstwem. Ci którzy dorobili się znaczniejszych majątków, sprawują w radzie miejskiej godność burmistrza. Jest też wśród Żydów wiele nędzarzy. Są nosiwodami i wynajmują u katolików izby. Biedacy handlują wszystkim: drobiem, masłem, serem, jajami, skórkami króliczymi, owocami, jagodami oraz skupują kości i szmaty. Jest jedną z najstarszych osad w regionie. Legenda założycielska umiejscawia jej początek na długo przed najazdem tatarskim 1241 roku. Natomiast w dokumentach wymieniono Bobową jako miasto po raz pierwszy w 1339 roku. Była miejscowością prywatną. Na przełomie XIV i XV wieku stała się regionalnym centrum handlu. Zjeżdżali do niej kupcy z Grybowa, Biecza, Ciężkowic, jak również z odległego Krakowa i z Węgier. Zabudowa Bobowej w większości była drewniana. Pożar na początku XVIII wieku zniszczył ją niemal całkowicie. Możliwe, iż z tym wydarzeniem było związane sprowadzenie Żydów w 1732 roku przez ówczesnego właściciela Michała Jaworskiego. Prawdopodobnie mieli pomóc w odbudowie zubożałej i wyludnionej miejscowości.
W połowie XVIII wieku otrzymali pozwolenie na budowę synagogi. W zamian musieli płacić daninę na rzecz dziekana kościoła parafialnego. Bożnica powstała w roku 1756 w niewielkiej odległości od południowej pierzei rynku. Kolejny właściciel Bobowej, podkomorzy i wielkorządca krakowski, starosta bocheński i wielicki Stanisław Łętowski nadał Żydom w 1773 roku prawa handlowe. Za ten przywilej wspólnota żydowska musiała płacić dziedzicowi miasta okresowy czynsz. Rodzina Łętowskich przekazywała jego część kolegiacie miejskiej. Zabezpieczeniem otrzymywania czynszu była synagoga. W 1784 roku Franciszek Łętowski opisywał prawa społeczności żydowskiej: [...] mają dozwolony handel i komercya wszystkie generaliter, towary sprowadzać, przedawać, gorzałki palić, szynkować, piwa warzyć, wina z Węgier beczkami sprowadzać, sprzedawać i szynkować. Według spisu z 1880 roku w Bobowej mieszkało 1266 osób, w tym 481 Żydów. W mieście były 164 domy. W XIX wieku miasto nabyła rodzina Długoszowskich. Od 1887 roku majątkiem zarządzał Bolesław Długoszowski (brał udział w powstaniu styczniowym w 1863 roku). Jego syn, również Bolesław, znany później jako generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, spędził w Bobowej dzieciństwo. Pod koniec lat 80. XIX wieku wybuchł w mieście pożar. Zaczął się od domu nr 205 i szybko rozprzestrzenił na całe miasto. W ciągu jednej październikowej nocy spłonęły wszystkie zabudowania w rynku, ratusz, dwór, szkoła i kościół parafialny. Uratowała się natomiast bożnica, domy na obrzeżach miasta i kościół św. Zofii, który znajdował się na cmentarzu.
Kilka lat później do Bobowej przybył Salomon ben Natan Halberstam, wnuk sławnego cadyka z Nowego Sącza – Chaima Halberstama. Od tego momentu miasto stało się wśród społeczności żydowskiej ważnym punktem na mapie Galicji. Salomon dał początek bobowskiej linii cadyków. Zanim przyjechał do miasta, piastował stanowisko rabina w Bukowsku, Wiśniczu oraz Oświęcimiu, skąd wyjechał, nie godząc się na współpracę z postępowymi Żydami we władzach kahału. W Bobowej założył szkołę talmudyczną, którą nazwał na cześć swojego dziadka Drzewo Chaima (Eic Chaim). Jesziwa miała być dla Żydów nadrzędna w stosunku do świeckiego nauczania, którego był gorącym przeciwnikiem. Starał się nawet o zwolnienie Żydów z obowiązku uczenia się w szkołach publicznych. Gdy cesarz Franciszek Józef odwiedził Bochnię w 1889 roku, udzielił cadykowi audiencji. Podczas spotkania w cztery oczy Natan Halberstam przedstawił cesarzowi swoją opinię. Prawo jednakże się nie zmieniło. Cadyk często wyjeżdżał do uzdrowisk niemieckich i austriackich, w których próbował reperować wątłe zdrowie. W czasie jednej z kuracji zmarł w 1906 roku. Jego ciało przywieziono do Bobowej i pochowano w ohelu na miejskim kirkucie.
Następcą Natana został jedyny syn – Bencjon Halberstam, który żył w latach 1871–1941. Zgodnie z tradycją dynastii otrzymał staranne wykształcenie talmudyczne. Kontynuował nauki swojego ojca i stworzył z Bobowej jeden z najważniejszych ośrodków chasydyzmu wpierw w Galicji, a potem w II Rzeczpospolitej. Cadyk Bencjon stał na straży tradycji i zdecydowanie sprzeciwiał się nauczaniu języka hebrajskiego w szkołach. Pozostawał w konflikcie ze zwolennikami syjonizmu. Rozwinął działalność bobowskiej jesziwy. Z jego inicjatywy założono kilkadziesiąt szkół talmudycznych w regionie. Szkoły zrzeszały zwolenników cadyka i rekrutowały nowych. Nauczycielami byli absolwenci jesziwy w Bobowej. Rozjeżdżali się po kraju i zakładali sztible bobowskie w nowych miejscach. Cadyk Bencjon cieszył się jeszcze większą sławą niż ojciec. Jego dwór odwiedzali najwięksi znawcy Talmudu. Przybywali pielgrzymi z Polski, Rosji, Węgier, jak również z innych krajów. W czasie zjazdów swoich zwolenników cadyk Bencjon śpiewał w wieczory szabasowe, które często przeciągały się do rana. Wypracował specyficzny sposób ich celebrowania. Był utalentowanym kompozytorem melodii chasydzkich, tzw. nigunów. Inspiracje czerpał z pieśni ludowych, a stworzone melodie sam wykonywał w czasie świąt żydowskich czy państwowych uroczystości. Miał piękny głos. Niektóre z jego kompozycji są wykonywane w piątkowe wieczory również dzisiaj, jak choćby melodia "Bóg Świata". Aktywnie uczestniczył w lokalnym życiu bobowskiej społeczności. Podkreślał swoje przywiązanie do Polski. Zachęcał do modlitwy za ojczyznę i nią rządzących. Pozycja dynastii bobowskiej umacniała się również dzięki podróżom cadyka do miejscowości, w których funkcjonowały bobowskie szkoły talmudyczne. Jedną z takich podróży odbył w 1931 roku. Odwiedziny cadyka we wszystkich miejscowościach były świętem dla społeczności żydowskiej. Zdobiono wówczas ulice, domy, przygotowywano uroczystości, a w czasie wizyty każdy chciał zobaczyć i posłuchać słów cadyka. Na ulicach gromadziły się wówczas tłumy. Również w 1931 roku cadyk podjął decyzję o przeniesieniu się do Trzebini. Gdy opuszczał Bobową, wyznaczył swojego zastępcę, syna Moishe, który został nowym cadykiem bobowskim.
O przeprowadzce Bencjona "Nowy Dziennik" pisał w ten sposób: [...]Podobno w przyszłej rezydencji cadyka wre już praca. Zakupiono tam ponoć dom liczący 20 pokoi, które pomieszczą dość liczną rodzinę cadyka. Poza tym w szybkim tempie buduje się w Trzebini nowy okazały beit ha midrasz mogący pomieścić 1000 osób. Przeniesienie się do Trzebini, odległej zaledwie o 30 minut jazdy koleją do Krakowa, oznacza ze strony cadyka bobowskiego zwiększenie aktywności i chęć umocnienia swoich wpływów na terenie Małopolski Zachodniej [...].
Na początku wojny, gdy Niemcy wkroczyli do Polski, cadyk Bencjon Halberstam, jego dwaj synowie Moishe Aaron i Chaim Shea oraz trzej zięciowie (m.in. Mojżesz Stempel) wyjechali do Lwowa. Uważali, że znajdą tam bezpieczne schronienie i namawiali resztę rodziny do podążenia ich śladem. Niestety, w 1941 roku miasto zajęli Niemcy, a bobowski cadyk i towarzyszący mu najbliżsi zostali rozstrzelani przez hitlerowców. Chaima Sheę wywieźli bolszewicy na Syberię, gdzie zmarł. Holocaust przeżył najstarszy syn cadyka – Salomon (Szlomo). W momencie wybuchu wojny miał 35 lat. Nie dostosował się do polecenia ojca. Nie wyjechał do Lwowa. Ogolił brodę i wraz z matką i sześcioma siostrami przedostał się na Węgry, gdzie udało im się przetrwać w ukryciu czas wywózki węgierskich Żydów do KL Auschwitz-Birkenau w 1944 roku. Po wojnie rabin Szlomo zamieszkał w Nowym Jorku i krok po kroku odbudował bobowską wspólnotę chasydów. Dziś przyjeżdżają do Bobowej, by odwiedzić grób założyciela dynastii. Modlą się wówczas w synagodze. Podczas tych wizyt można odnieść wrażenie, że wszystko wróciło do przedwojennego porządku. W synagodze palą się światła, z jej wnętrza dobiegają odgłosy modlitw i śpiewu. Ulicami przechadzają się mężczyźni w czarnych płaszczach, często z długimi brodami i pejsami. Chasydzi, niegdyś podstawa lokalnego kolorytu, są dziś atrakcją turystyczną Bobowej. Jest jedną z najstarszych osad w regionie. Legenda założycielska umiejscawia jej początek na długo przed najazdem tatarskim 1241 roku. Natomiast w dokumentach wymieniono Bobową jako miasto po raz pierwszy w 1339 roku. Była miejscowością prywatną. Na przełomie XIV i XV wieku stała się regionalnym centrum handlu. Zjeżdżali do niej kupcy z Grybowa, Biecza, Ciężkowic, jak również z odległego Krakowa i z Węgier. Zabudowa Bobowej w większości była drewniana. Pożar na początku XVIII wieku zniszczył ją niemal całkowicie. Możliwe, iż z tym wydarzeniem było związane sprowadzenie Żydów w 1732 roku przez ówczesnego właściciela Michała Jaworskiego. Prawdopodobnie mieli pomóc w odbudowie zubożałej i wyludnionej miejscowości.
W połowie XVIII wieku otrzymali pozwolenie na budowę synagogi. W zamian musieli płacić daninę na rzecz dziekana kościoła parafialnego. Bożnica powstała w roku 1756 w niewielkiej odległości od południowej pierzei rynku. Kolejny właściciel Bobowej, podkomorzy i wielkorządca krakowski, starosta bocheński i wielicki Stanisław Łętowski nadał Żydom w 1773 roku prawa handlowe. Za ten przywilej wspólnota żydowska musiała płacić dziedzicowi miasta okresowy czynsz. Rodzina Łętowskich przekazywała jego część kolegiacie miejskiej. Zabezpieczeniem otrzymywania czynszu była synagoga. W 1784 roku Franciszek Łętowski opisywał prawa społeczności żydowskiej: [...] mają dozwolony handel i komercya wszystkie generaliter, towary sprowadzać, przedawać, gorzałki palić, szynkować, piwa warzyć, wina z Węgier beczkami sprowadzać, sprzedawać i szynkować. Według spisu z 1880 roku w Bobowej mieszkało 1266 osób, w tym 481 Żydów. W mieście były 164 domy. W XIX wieku miasto nabyła rodzina Długoszowskich. Od 1887 roku majątkiem zarządzał Bolesław Długoszowski (brał udział w powstaniu styczniowym w 1863 roku). Jego syn, również Bolesław, znany później jako generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, spędził w Bobowej dzieciństwo. Pod koniec lat 80. XIX wieku wybuchł w mieście pożar. Zaczął się od domu nr 205 i szybko rozprzestrzenił na całe miasto. W ciągu jednej październikowej nocy spłonęły wszystkie zabudowania w rynku, ratusz, dwór, szkoła i kościół parafialny. Uratowała się natomiast bożnica, domy na obrzeżach miasta i kościół św. Zofii, który znajdował się na cmentarzu.
Kilka lat później do Bobowej przybył Salomon ben Natan Halberstam, wnuk sławnego cadyka z Nowego Sącza – Chaima Halberstama. Od tego momentu miasto stało się wśród społeczności żydowskiej ważnym punktem na mapie Galicji. Salomon dał początek bobowskiej linii cadyków. Zanim przyjechał do miasta, piastował stanowisko rabina w Bukowsku, Wiśniczu oraz Oświęcimiu, skąd wyjechał, nie godząc się na współpracę z postępowymi Żydami we władzach kahału. W Bobowej założył szkołę talmudyczną, którą nazwał na cześć swojego dziadka Drzewo Chaima (Eic Chaim). Jesziwa miała być dla Żydów nadrzędna w stosunku do świeckiego nauczania, którego był gorącym przeciwnikiem. Starał się nawet o zwolnienie Żydów z obowiązku uczenia się w szkołach publicznych. Gdy cesarz Franciszek Józef odwiedził Bochnię w 1889 roku, udzielił cadykowi audiencji. Podczas spotkania w cztery oczy Natan Halberstam przedstawił cesarzowi swoją opinię. Prawo jednakże się nie zmieniło. Cadyk często wyjeżdżał do uzdrowisk niemieckich i austriackich, w których próbował reperować wątłe zdrowie. W czasie jednej z kuracji zmarł w 1906 roku. Jego ciało przywieziono do Bobowej i pochowano w ohelu na miejskim kirkucie.
Następcą Natana został jedyny syn – Bencjon Halberstam, który żył w latach 1871–1941. Zgodnie z tradycją dynastii otrzymał staranne wykształcenie talmudyczne. Kontynuował nauki swojego ojca i stworzył z Bobowej jeden z najważniejszych ośrodków chasydyzmu wpierw w Galicji, a potem w II Rzeczpospolitej. Cadyk Bencjon stał na straży tradycji i zdecydowanie sprzeciwiał się nauczaniu języka hebrajskiego w szkołach. Pozostawał w konflikcie ze zwolennikami syjonizmu. Rozwinął działalność bobowskiej jesziwy. Z jego inicjatywy założono kilkadziesiąt szkół talmudycznych w regionie. Szkoły zrzeszały zwolenników cadyka i rekrutowały nowych. Nauczycielami byli absolwenci jesziwy w Bobowej. Rozjeżdżali się po kraju i zakładali sztible bobowskie w nowych miejscach. Cadyk Bencjon cieszył się jeszcze większą sławą niż ojciec. Jego dwór odwiedzali najwięksi znawcy Talmudu. Przybywali pielgrzymi z Polski, Rosji, Węgier, jak również z innych krajów. W czasie zjazdów swoich zwolenników cadyk Bencjon śpiewał w wieczory szabasowe, które często przeciągały się do rana. Wypracował specyficzny sposób ich celebrowania. Był utalentowanym kompozytorem melodii chasydzkich, tzw. nigunów. Inspiracje czerpał z pieśni ludowych, a stworzone melodie sam wykonywał w czasie świąt żydowskich czy państwowych uroczystości. Miał piękny głos. Niektóre z jego kompozycji są wykonywane w piątkowe wieczory również dzisiaj, jak choćby melodia "Bóg Świata". Aktywnie uczestniczył w lokalnym życiu bobowskiej społeczności. Podkreślał swoje przywiązanie do Polski. Zachęcał do modlitwy za ojczyznę i nią rządzących. Pozycja dynastii bobowskiej umacniała się również dzięki podróżom cadyka do miejscowości, w których funkcjonowały bobowskie szkoły talmudyczne. Jedną z takich podróży odbył w 1931 roku. Odwiedziny cadyka we wszystkich miejscowościach były świętem dla społeczności żydowskiej. Zdobiono wówczas ulice, domy, przygotowywano uroczystości, a w czasie wizyty każdy chciał zobaczyć i posłuchać słów cadyka. Na ulicach gromadziły się wówczas tłumy. Również w 1931 roku cadyk podjął decyzję o przeniesieniu się do Trzebini. Gdy opuszczał Bobową, wyznaczył swojego zastępcę, syna Moishe, który został nowym cadykiem bobowskim.
O przeprowadzce Bencjona "Nowy Dziennik" pisał w ten sposób: [...]Podobno w przyszłej rezydencji cadyka wre już praca. Zakupiono tam ponoć dom liczący 20 pokoi, które pomieszczą dość liczną rodzinę cadyka. Poza tym w szybkim tempie buduje się w Trzebini nowy okazały beit ha midrasz mogący pomieścić 1000 osób. Przeniesienie się do Trzebini, odległej zaledwie o 30 minut jazdy koleją do Krakowa, oznacza ze strony cadyka bobowskiego zwiększenie aktywności i chęć umocnienia swoich wpływów na terenie Małopolski Zachodniej [...].
Na początku wojny, gdy Niemcy wkroczyli do Polski, cadyk Bencjon Halberstam, jego dwaj synowie Moishe Aaron i Chaim Shea oraz trzej zięciowie (m.in. Mojżesz Stempel) wyjechali do Lwowa. Uważali, że znajdą tam bezpieczne schronienie i namawiali resztę rodziny do podążenia ich śladem. Niestety, w 1941 roku miasto zajęli Niemcy, a bobowski cadyk i towarzyszący mu najbliżsi zostali rozstrzelani przez hitlerowców. Chaima Sheę wywieźli bolszewicy na Syberię, gdzie zmarł. Holocaust przeżył najstarszy syn cadyka – Salomon (Szlomo). W momencie wybuchu wojny miał 35 lat. Nie dostosował się do polecenia ojca. Nie wyjechał do Lwowa. Ogolił brodę i wraz z matką i sześcioma siostrami przedostał się na Węgry, gdzie udało im się przetrwać w ukryciu czas wywózki węgierskich Żydów do KL Auschwitz-Birkenau w 1944 roku. Po wojnie rabin Szlomo zamieszkał w Nowym Jorku i krok po kroku odbudował bobowską wspólnotę chasydów. Dziś przyjeżdżają do Bobowej, by odwiedzić grób założyciela dynastii. Modlą się wówczas w synagodze. Podczas tych wizyt można odnieść wrażenie, że wszystko wróciło do przedwojennego porządku. W synagodze palą się światła, z jej wnętrza dobiegają odgłosy modlitw i śpiewu. Ulicami przechadzają się mężczyźni w czarnych płaszczach, często z długimi brodami i pejsami. Chasydzi, niegdyś podstawa lokalnego kolorytu, są dziś atrakcją turystyczną Bobowej.
W południowej i zachodniej części rynku znajdowały się domy należące do Żydów. Były w nich sklepy z tzw. towarami mieszanymi, bławatnymi i żelaznymi, trafika, jak również szynki. Po północnej i wschodniej części kilka domów należało do rodzin katolickich. Społeczność żydowska mieszkała głównie w centrum. W miejscu dzisiejszego hotelu i restauracji pod numerem 139 miała kiedyś swój sklep niejaka Fulanka. Był to najokazalszy sklep bławatny w mieście, gdzie oferowano bogaty wybór materiałów ubraniowych i pościelowych. Gotowe ubrania oraz galanterię oferował Delinger i Neuman. Sklep obuwniczy prowadził Filzer, natomiast Bezcynier miał trafikę. Holzer prowadził sklep ze skórami i przyborami szewskimi, w którym robili zakupy niemal wszyscy miejscowi szewcy. Mieszkańcy Bobowej zapamiętali również krawca Libronta oraz Nachema, który robił czapki.
Na bobowskim rynku co tydzień odbywały się jarmarki. Wówczas tutejsi kupcy żydowscy, jak również przybyli z Ciężkowic czy Gorlic ustawiali swoje kramy po zachodniej stronie rynku. Były wśród nich stragany z ubraniami, galanterią, słodyczami, owocami, itd. Po przeciwnej stronie rynku, nieopodal figury św. Floriana szewcy, głównie katolicy, rozwieszali buty z cholewami i trzewiki. Mieszkańcy Bobowej zapamiętali maślarza, który w trakcie jarmarku chodził od kramu do kramu i skupował nabiał. Opowiada się anegdotę, jak umiejętnie potrafił obniżyć cenę jajek. Stukał laską w pobliski słup telegraficzny i krzyczał: "Halo! Halo! Wiedeń? Po ile u was jajka?". Sprzedający mieli się podobno nabierać na ten żart i obniżać wcześniejszą cenę. .
W mieście funkcjonowały cztery szynki. Największą karczmę w rynku prowadził niejaki Rygielhaupt. Znajdowała się w narożnym budynku u wylotu drogi do Ciężkowic. Miała dwie sale. Po drugiej stronie drogi był szynk Zyskinda. Po przeciwnej stronie rynku karczmę prowadził niejaki Holender. Organizowano w niej wesela i inne zabawy, zarówno katolickie jak i żydowskie.Ulica Żydowska
Z południowo-wschodniego narożnika rynku odchodzi ulica Żydowska, która prowadzi do bobowskiej synagogi. Od strony centrum jest umieszczona tablica z podstawowymi informacjami o jej historii i tradycji bobowskiej dynastii cadyków. Synagogę można zwiedzać. Wystarczy zapukać do zakładu fryzjerskiego znajdującego się tuż przy bożnicy. Synagoga bobowska została zbudowana w 1756 roku. Nie jest orientowana, ale znajduje się na osi północ-południe. Aron ha Kodesz pochodzi z 1778 roku. Zdobi go bogata w motywy roślinne i zwierzęce ornamentyka. Jest ujęty w dwie półkolumny. Nad nim umieszczono Tablice Przykazań w charakterystycznym obramowaniu. Należy do najcenniejszych zabytków żydowskiej sztuki sakralnej w Polsce.
Legenda głosi, że rzemieślnik, który dekorował szafę na zwoje Tory, zmarł i nie zdążył dokończyć swojego dzieła. Bobowscy Żydzi zaczęli wznosić prośby do Boga, by zesłał artystę, którego kunsztu nikt nie był w stanie naśladować, choć na jedną noc, tak by mógł dokończyć ozdabianie drugiego skrzydła. Modlili się dzień i noc, aż pewnego poranka wchodząc do bożnicy, zobaczyli dokończoną dekorację rzeźbiarską.
W ten sposób Bóg miał okazać bobowskim Żydom miłosierdzie i pozwolić rzemieślnikowi wrócić do Bobowej na jedną noc i dokończyć rozpoczętą pracę. Pod koniec XIX wieku bożnica została przebudowana. Składa się z murowanej sali głównej i drewnianej sieni poprzedzonej dobudowaną później na piętrze galerią z salą dla kobiet. Bima znajdowała się pomiędzy czterema środkowymi słupami. Ściany bożnicy zdobiła polichromia z motywami roślinno-zwierzęcymi. Obok drzwi prowadzących do przedsionka dekoracja przedstawiała widok Jerozolimy.
Rabin mieszkał w piętrowym, drewnianym budynku za synagogą, przy drodze do Ciężkowic (dziś ulica Grunwaldzka). Obok znajdował się dom należący do rodziny Halberstamów, jesziwa oraz łaźnia. Naprzeciwko była rzeźnia rytualna. Dziś budynki te nie istnieją. Na miejscu Rabinówki stoi dziś internat szkół zawodowych.
Podczas II wojny światowej bożnicę zdewastowali Niemcy.
W jej wnętrzach zorganizowali stajnię dla koni. Po wojnie stała opuszczona. Od 1954 do 1994 roku znajdowały się tutaj warsztaty Zespołu Szkół Zawodowych. Obramowanie wokół szafy ołtarzowej zasłonięto wówczas szklaną gablotą. W 1993 roku bożnicę przejęła Żydowska Gmina Wyznaniowa z Krakowa. Warsztaty przeniesiono i rozpoczęto remont. Najpierw prowadzony był dzięki staraniom Fundacji Nissenbaumów, a następnie prace remontowe podjął Ascher Scharf.
Odrestaurowano wówczas m.in. dekorację Aron ha Kodesz i fragmenty oryginalnych fresków. Bobowska synagoga została powtórnie otwarta 1 lipca 2003 roku w rocznicę śmierci cadyka Salomona ben Natana Halberstama. Chasydów przybyłych z USA, Wielkiej Brytanii i Izraela przywitał Ascher Scharf. Na uroczystościach był nieobecny z powodu choroby cadyk bobowski Naftali Halberstam (ostatni cadyk urodzony w Bobowej; zmarł w 2005 roku). Reprezentował go zięć, Jehoszua Rubin, który wygłosił okolicznościowe przemówienie. Po mowach prezesa Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie oraz wójta Bobowej odbyło się nabożeństwo, podczas którego śpiewał kantor Benzion Müller.
Dziś nabożeństwa w synagodze odbywają się z okazji przyjazdu chasydów odwiedzających grób cadyka na bobowskim kirkucie. Na placu przed bożnicą są organizowane spotkania z kulturą żydowską i muzyką klezmerską.Getto
Pozostając w centrum Bobowej spójrzmy jeszcze raz na rynek i okoliczne uliczki. Tutaj w październiku 1941 roku Niemcy zorganizowali getto. Zgromadzono w nim około 1,3 tys. Żydów. Trudno dziś odtworzyć jego dokładny obszar, obejmowało niemal całe centrum. Pozostawiono jedynie wąskie przejście dla katolików, prowadzące do kościoła parafialnego. Do getta przesiedleni zostali Żydzi z Krynicy i z okolicznych miasteczek. Na czele Judenratu stał Samuel Messinger, następnie jego obowiązki przejął Dawid Schuldenfrei. Dr Klara Faff prowadziła Komitet Opieki Społecznej, który pomagał najbiedniejszym. Na miejscowym kirkucie 5 stycznia 1942 roku Niemcy rozstrzelali 17 Żydów. 4 marca 1942 na żydowskim cmentarzu miała miejsce kolejna egzekucja – Niemcy zabili 30 Żydów. Ich ciała spoczęły we wspólnym grobie. Egzekucji było o wiele więcej. 5 chasydów, najbliższych współpracowników bobowskiego cadyka rozstrzelano za stodołą wójta. Latem, niedługo przed likwidacją getta, liczba Żydów przebywających tutaj wzrosła do 2,2 tys. Niemcy zlikwidowali getto 13–15 sierpnia 1942 roku. 800 Żydów wywieziono do getta w Bochni. Na bobowskim rynku 25 Żydów zostało zastrzelonych. Około 700 wraz w członkami Judenratu wywieziono na miejsce straceń w lesie Garbacz koło Stróżówki. Około 400 osób rozstrzelano w lesie Dobry. Pozostałych przewieziono do obozu w Szebnie, skąd zostali wywiezieni do obozu zagłady w Bełżcu.
Kirkut – przysiółek Pułonka
Cmentarz żydowski znajduje się przy drodze prowadzącej do Grybowa. Z niej do Przysiółka Pułonki kierują nas drogowskazy z napisem "Cmentarz żydowski". Kirkut bobowski jest malowniczo położony na wzgórzu. U jego stóp rozciąga się szosa, linie kolejowe oraz rzeka Biała. Dziś znajduje się tutaj około 200 nagrobków. Wśród pochowanych są żołnierze żydowscy, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Przy wejściu na cmentarz znajduje się zbiorowa mogiła, która kryje szczątki rozstrzelanych Żydów w czasie likwidowania bobowskiego getta w 1942 roku.
Dla chasydów odwiedzających miejsca związane z założycielem bobowskiej dynastii, najważniejszym miejscem na kirkucie jest ohel, w którym został pochowany. Umierający cadyk Salomon Halberstam poprosił obecnego przy nim R. Menahema Mendela z Rymanowa, by mauzoleum, w którym zostaną złożone jego szczątki, miało okna, tak by mógł spoglądać na mieszkańców Bobowej również po swojej śmierci. Jego prośba została spełniona. Ohel jest skromny, bez dekoracji i malowideł. Został odnowiony niedawno. Jako drugi w nim pochowanym Chaim Jakub z Bobowej, syn Mojżesza Józefa, prawnuk Mojżesza Teitelbauma, zięć Salomona Halberstama. Na jego macewie umieszczono taki napis: Korona prawa i Korona Dobrego Imienia, Pan nauczyciel i gaon, sprawiedliwy i prawy, pobożny i sławny, czcigodne, święte i chwalebne jego imię, nasz nauczyciel, pan i mistrz Chaim Jakub (pamięć sprawiedliwego na życie w świecie przyszłym), syn gaona, sprawiedliwego, sławnego naszego nauczyciela, pana mistrza Mojżesza Józefa (pamięć sprawiedliwego na życie w świecie przyszłym), przewodniczącego sądu gminy Ujhely, wnuk gaona, sprawiedliwego. Uracz serce (pamięć sprawiedliwego na życie w świecie przyszłym) i wnuk gaona świętego bożego, diademu Izraela, autora "Radości Mojżesza" (pamięć sprawiedliwego na życie w świecie przyszłym), zięć admora gaona świętego, naszego nauczyciela, pana mistrza Salomona (pamięć sprawiedliwego błogosławiona na życie w świecie przyszłym), z tej gminy, wnuka gaona świętego, światła wygnania, autora "Słów Chaima" (pamięć sprawiedliwego błogosławiona na życie w świecie przyszłym) i autora "Wyżej w świętości" z rodzimy Chachama Cwi i naszego nauczyciela, pana i mistrza Salomona Lurii (pamięć sprawiedliwego błogosławiona na życie w świecie przyszłym). Służył w koronie rabina 25 lat w mieście Limanowa (źródło tłumaczenia: M. Wodziński, Groby cadyków w Polsce).
Kirkut bobowski jest magicznym miejscem, położonym na uboczu, cichym i skłaniającym do refleksji.Autorzy: Marta Duch, Mateusz Dyngosz
"Treść została opracowana przez autorów w oparciu o stan wiedzy i dostępne materiały do dnia 10 grudnia 2009 roku"