Śladami kultury i historii Żydów
-
Ludzie
Prawie koszernie i bardzo smacznie
Znana w Polsce kuchnia żydowska jest skrzyżowaniem gustów (smaku), przekonań (religii), miejsca zamieszkania (klimatu) i zamożności (skromności). Żydzi aszkenazyjscy mieszkali przez wieki na Bliskim Wschodzie, po obu stronach Karpat, w Niemczech, w Rosji, na Bałkanach, w Grecji i we Włoszech. Połączyli w kuchni tradycję i nakazy religijne z wpływami kultury kulinarnej środkowoeuropejskiej i śródziemnomorskiej. Więc ich kuchnia – podobnie jak klezmerska muzyka - w naturalny sposób połączyła wpływy różnych kultur z żydowską tradycją. Wschodnie przyprawy (pieprz, cynamon), powszechność cebuli i czosnku (naturalne antybiotyki), rodzynki i migdały oczywiste dla Bliskiego Wschodu połączyły się z polskim miodem i z kuchnią „ziemniaczaną”, a więc północy Europy. Innym znakiem rozpoznawczym kuchni żydowskiej była popularność tłuszczu gęsiego i kaczego (zastępował na północy oliwę) oraz słodkowodnych ryb. W wielu potrawach istotnym składnikiem jest też maca, czyli pieczywo przygotowywane bez użycia drożdży. Dziś w wielu krajach kuchnia żydowska jest już traktowana jako ewidentnie narodowa (np. austriacki strudel), a ich „żydowskość” często zapomniana, jak w przypadku krakowskich precli lub popularnej chałki. Albo jest bardzo umowna, zwłaszcza gdy zachowała się w nazwie potrawy, jak kawior lub karp po żydowsku.
czytaj dalej -
Żydowski Woodstock
Co roku na przełomie czerwca i lipca przez dziewięć dni krakowski Kazimierz jest światowym centrum kultury żydowskiej. Żywej, witalnej, radosnej, ekstatycznej. Uczestniczą w nim najmłodsi i najstarsi. Ci z bliska i ci z najdalszych stron globu. Żyd razem z gojem. Relacje z tej zabawy co roku spychają inne wydarzenia o znaczeniu globalnym z czołówek największych światowych gazet i informacyjnych magazynów telewizyjnych na plan dalszy. Nie ma w Polsce innej imprezy o takim rezonansie międzynarodowym. Nie ma też w Polsce i w samym Krakowie innej okazji, by na tak długo miasto i jego mieszkańcy odkrywali w sobie tyle bezceremonialniej satysfakcji z wielokulturowości, która kiedyś była znakiem rozpoznawczym tego miasta, tego regionu, tego kraju – Rzeczypospolitej Wielu Narodów. Oto Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. Impreza o już 25-letniej tradycji
czytaj dalej -
Nie tylko cmentarze…
Renesans turystyki judaistycznej w Krakowie jest zjawiskiem wyjątkowym w najnowszej historii miasta. Jest też „rękawicą” rzuconą jego mieszkańcom. Bo krakowianie choć przyjaźnie przyglądają się gościom, ale oferty turystycznej często sami nie znają i nie korzystają z niej. Często też niestety przybysze już po jednodniowej wizycie wiedzą więcej o żydowskich śladach w Krakowie niż jego obywatele i stali rezydenci. Czy to nie dziwne, że odrodzenie żydowskiego Krakowa sami krakowianie przeoczyli? Powtarzać można tylko jak mantrę stare porzekadło, że szewc bez butów chodzi. Wiec w czasie pospiesznej codziennej gonitwy spróbujmy i my – krakowianie – zatrzymać się choć na chwilę w kilku miejscach szczególnych…
czytaj dalej -
Majer Bałaban – najcenniejszy z kazimierskich historyków
Wbrew pozorom historia Żydów polskich w świadomości badaczy przeszłości zaistniała całkiem niedawno – ledwie 100 lat temu. Wcześniej nie wydawała się dla nikogo ciekawa. Nawet Żydzi woleli przekaz symboliczny i anegdotyczny niż faktografię. Stąd powstało i utrwaliło się wiele trudnych do obalenia potem stereotypów. Ale czy historia Polski i Polaków nie utrwalała podobnych przekłamań? Poznawanie i ocena przeszłości zawsze sprawiała Polakom wiele trudności i wywoływała zażarte spory. Psuliśmy sobie humory, a dyskusje akademickie przekształcały się w karczemne awantury i ideologiczne wstręty. W końcu XIX wieku niejako w reakcji na ukształtowanie się Krakowskiej Szkoły Historycznej (krytycznie analizującej przeszłość Rzeczypospolitej) powstała Warszawska Szkoła Historyczna (pozytywiści) i Lwowska Szkoła Historyczna (koncentrująca się na analizie źródeł). W Krakowie prym wiedli m.in. Michał Bobrzyński, Józef Szujski i Stanisław Smolka, w Warszawie im przeczyli Adolf Pawiński i Władysław Smoleński, a we Lwowie robili swoje Ludwik Finkel, Szymon Askenazy i Oswald Balzer, a później Karol Szajnocha...
czytaj dalej -
Kazimierz i jego "żydowskie" ulice
Na krakowskim Kazimierzu sporo nazw ulic wskazuje wyraźnie na żydowską proweniencję, ale większość Krakowian niewiele potrafi powiedzieć o patronach takich jak: Estera, Meisels, Izaak, lub nazwach: Kupa, Plac Bawół, itp. A szukając w przeszłości można trafić na sporo ciekawostek.
czytaj dalej
Wbrew powszechnemu przekonaniu, to nie Kazimierz Wielki osiedlił Żydów na Kazimierzu (właściwiej byłoby rzec: w Kazimierzu). Nowe miasto, które lokował w 1335 roku po drugiej stronie Wisły (starorzeczem płynęła wtedy w miejscu dzisiejszej ulicy Dietla) nosi wprawdzie imię swego założyciela, ale nie dla izraelitów je zakładał... -
Z Józefem II Habsburgiem na Józefa i Józefińskiej
Gdy po roku 1989 zmieniano w Krakowie nazwy ulic (zmieniono ich setki!), najczęściej przywracano nazewnictwo przedwojenne. I tak ulica Anny stała się na powrót ulicą Świętej Anny, a Marka wróciła do swego świętego patrona. Z rozpędu również ulica Józefa na Kazimierzu o mało nie przekształciła się w Świętego Józefa. W ostatniej chwili ktoś z "przedwojenną maturą" przypomniał sobie na szczescie, że nie o świętego chodzi… Owszem, od 1866 roku jest to ulica Józefa, ale chodziło (i chodzi) o cesarza Józefa II Habsburga. Jak to w Polsce, rozgorzał spór jeszcze gorętszy, bo czy patronem może być zaborca? A przecież mieszkający tu prze stu laty Żydzi właśnie takiego patrona chcieli! Nie bez powodu…
czytaj dalej -
Nobody is perfect…
Takim – niedoskonałym – chciał być zapamiętany Billy Wilder, reżyser sławnych hollywoodzkich komedii. W Suchej Beskidzkiej pamięć o Billym też ma oryginalny wymiar. I nie bez powodu… Pamięć ta zresztą była, jest i będzie też niedoskonała, gdyż Billy zadbał by jego osobista historia też była niebanalna, a czasami pełna niejasności i sprzeczności. Po prostu przez całe życie nie tylko kręcił rozrywkowe filmy, ale też budował własna legendę...
czytaj dalej -
Żydowski Tarnów
Gdyby w ciągu minionych prawie siedemdziesięciu lat Tarnów nie popadł w letarg, mógłby być małopolską, a nawet ogólnopolską stolicą turystyki judaistycznej. W żadnym z miast Małopolski żywioł Starszych Braci nie był tak silny, liczny i nie zostawił w zwartym skupisku tylu śladów. Zniszczenia wojenne i powojenne zapomnienie nie zatarły wszystkich namacalnych dowodów historii mieszkańców ulic wokół Rynku. Gorzej urbaniści obeszli się z Grabówką, trudno wśród brzydkiej zabudowy blokowej dopatrzeć się czasów sprzed niecałego wieku. Jednak trud spaceru wynagrodzi wizyta na cmentarzu żydowskim na Pogwizdowie, który wreszcie przestał straszyć i jest godnym finałem nostalgicznego spaceru...
czytaj dalej